środa, 18 listopada 2015

Leczenie energią

Być może wyda się to dość naciągane, nie dbam o to...ale...

Prowadząc hotel dla psów natykam się na wiele zwierząt z różnymi problemami. Dziś opowiem o tym, jak udało mi się zniwelować chroniczny ból kręgosłupa buldożka francuskiego imieniem "Bidon".

Bidon podczas pobytu u mnie bardzo dużo się bawił, co spowodowało nawrót bóli kręgosłupa. Biedak nie mógł się wygodnie ułożyć, ciągle się kręcił, wyginał plecy. Jednym słowem-bolało go. Zadzwoniłam do właścicieli z pytaniem, co zrobić. Odpowiedzieli"niestety nic nie możesz zrobić, musi dostać zastrzyk przeciwzapalny." Była godzina 23, nie mogłam pójść nawet po leki przeciwbólowe(nie mam takowych w domu, ponieważ nigdy mnie nic nie boli;)).
Położyliśmy się do łóżka, Bidon z trudem zaległ obok mnie i przymrużył oczy. Wtedy pomyślałam sobie, że w sumie czemu nie sprawdzić moich rzekomych umiejętności leczniczych.
Położyłam dłoń na jego grzbiecie, zamknęłam oczy i zaczęłam przesuwać palcami po kręgach. Ciekawe jest to, że znalazłam bolące kręgi po tym, że odczułam wibrację i zwiększoną ciepłotę w miejscu chorym. Weszłam w trans, by za pomocą obrazów przekazywałam psu wizję tego, że nic go nie boli w tym samym momencie wysyłając skoncentrowana energię przez dłoń. 
Następnie przeszłam do uśmierzania stanu zapalnego. Wyobrażałam sobie, że z mojej ręki wylewa się wprost na mięśnie strumień zimnej wody. Warto tu dodać, że rzeczywiście w pewnym momencie moja dłoń zrobiła się zimna.
Na koniec (ale to już bardziej dla siebie) zaczęłam mówić do psa, że jutro już wszystko będzie dobrze, że nic go nie będzie boleć, po czym zasnęłam.
Jaki był efekt? Bidon następnego dnia rano był zupełnie odmieniony. Nic go nie bolało. Ciekawe.
Nie wiem, czy to kwestia moich umiejętności, czy może tego, że poszedł spać. Jedno jest pewne, nic Bidona nie bolało... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz