niedziela, 28 czerwca 2015

Etap 2- into to focus 10

Zabrałam się za drugie nagranie z pierwszej płyty- into to focus 10.
Są to ćwiczenia wprowadzające łagodnie w stan czuwania umysłu przy śpiącym ciele.
Pod koniec dane są również 2 kodowania umysłu:
1. Gdy dotknę prawą ręką potylicy, moje ciało i umysł ożywi się, powróci do stanu pełnego czuwania i aktywności.
2. Gdy dotknę prawą ręką środka czoła, przypomnę sobie to, co chcę sobie przypomnieć, a nie mogę.

Oba kodowania wprowadzam dopiero od wczoraj, dlatego też nie jestem w stanie napisać jeszcze na temat ich działania.


Ćwiczyć to nagranie będę jeszcze przez 3 dni, mimo, że są dla mnie proste i oczywiste. Jednak chcę się porządnie wyuczyć procedury "skrzynia energii, oddychanie, formułka", zanim przejdę do kolejnych ćwiczeń oraz oswoić się ze stanem odrętwienia ciała.
Dzisiaj osiągnęłam lepsze wyniki, niż wczoraj, tzn. mój umysł był wyciszony, a ja umiałam skupić się bardziej na wizualicjach, które należało wykonywać.

W związku z kodowaniem umysłu właśnie przyszła mi ciekawa myśl:
co jeśli zaprogramować się na wywoływanie Shiftów poprzez założenie czegoś na siebie lub nacisk na jakiś punkt na ciele?
Jest to niezła koncepcja, którą mogłabym spróbować po uprzednim sprawdzeniu, czy kodowanie umysłu podane przez Monroe działa.


wtorek, 23 czerwca 2015

Cykl Hemi Synców i pierwsze doświadczenie

Postanowiłam podejść do OOBE z innej strony.
A mianowicie od strony Hemi Synców. Są to dźwięki opatentowane przez instytut monroe i przezeń sprzedawane.
Jak to zazwyczaj bywa w internecie, łatwo jest jednak znaleźć owe nagrania do ściągnięcia. Oryginalne bowiem kosztują ponad 100 dolarów.
Jeśli ktoś jest zielony w tym temacie, to odsyłam do tejże strony, niech zaznajomi się z teorią Hemi Synców:
http://hemi-sync.com.pl/jak-sluchac-hemi-sync/ (wiem, że reklama, ale nie będę powtarzać tego, co opisane na stronie)
 Hemi są po angielsku, ale w internecie są również dostępne tłumaczenia. Ja słucham nagrania na trzeźwo przed sesją  i czytam tłumaczenie. Dzięki temu wiem doskonale o co w nim chodzi i uczę się dodatkowo nowych słówek :)
Całość kursu składa się z 6 płyt. Na każdej jest po kilka nagrań, które powoli, krok po kroku wprowadzają nas w coraz to wyższe Focusy.
Ja zaczęłam oczywiście od płyty 1 :Wave I:Discovery i nagrania pt."Orientation"
Wprowadza ono w Fokus 3, czyli synchronizacja umysłu z mózgiem, współpraca obu półkul mózgowych. Jako, że nie jestem kompletnie początkująca, naturalnie osiągnęłam Focus 10, czyli śpiące ciało i czuwający umysł- co jest celem kolejnego nagrania.
Tak więc co się ze mną stało?
Wykonywałam zadania, które zalecił lektor- było to głównie ćwiczenie oddechowe oraz wizualizacja pudła pezemiany energii, do której przed każdą sesją wrzuca się problemy. Jako, że nagranie kończyło się zupełnym przebudzeniem postanowiłam wykonać ćwiczenie z samego rana, tuż po przebudzeniu.
Wstałam o 7, umyłam włosy i napiłam się. Ok 7.30 położyłam się ponownie i załączyłam Hemi Synca.
Powiem szczerze, że nagranie przyniosło niebotyczne efekty. Doszłam do poziomu, w którym moje ciało było tak rozluźnione, jak w głębokim śnie. Świadomością mogłam przeskanować całe ciało, bez ryzyka rozproszenia. Nie chciałam usnąć, byłam czujna. Obudziłam się rzeźka i wypoczęta, gotowa do działania. Bez ciężkiej głowy i niekomfortowego ciała.  Nie byłam w stanie zacisnąć pięści, co oznaczało, że moje mięśnie bardzo mocno się odprężyły.
Powiedziałam sobie, że każde nagranie będę ćwiczyć ok 1 tygodnia, by wiedzieć, że na 100% jestem gotowa, by przejść do kolejnego ćwiczenia. Jednak to jest zbyt proste, dlatego już dziś nad ranem przejdę do 2 nagrania, w którym to osiąga się Focus 10.

                                 http://hemi-sync-france.fr/images/hemisync.jpg

niedziela, 21 czerwca 2015

Pokój Inspiracji

Wczoraj udałam się do mojego Hortus w ważnym celu.
Pragnęłam poznać inspirację na obraz, który oddziaływałby harmonizująco i uspokajająco na odbiorcę.
Powtórzyłam całą procedurę wchodzenia do Hortus, a przy Dębie spotkałam oczywiście Lorcana. Powiedziałam mu, jaka jest moja intencja i udaliśmy się na skraj "przedsionka". W żywopłocie zobaczyłam drewniane, półokrągłe drzwi, na których wisiała tabliczka z napisem "INSPIRACJE". Lorcan otworzył je. Zobaczyłam pustą, blado-niebieską przestrzeń. Animus przechylił się i zniknął w otchłani. Podeszłam na skraj przedsionka, w miejscu, gdzie kończyła się bujna trawa i spojrzałam w dół. Pokój nie miał podłogi, sufitu, ani ścian. Była to niekończąca się, błękitna przestrzeń wypełniona jakby okienkami... Chwilę wahałam się, lecz pokrzepiona głosem Lorcana, przechyliłam się, by zacząć swobodne spadanie. Nie czułam lęku lecąc w dół. Doskonale wiedziałam, że nie ma tu o co się rozbić. 
W pewnym momencie ostro zahamowałam i mimo woli skręciłam w lewo. Doleciałam do miejca, w którym unosił się mój animus. Znaleźliśmy się przed jednym z milionów okienek, na której ukazał się obraz.
-Oto Twoja inspiracja.-Powiedział.
Miałam chwilę, by się jej dokładnie przyjrzeć, zapamiętać wszystkie kolory. Gdy już byłam gotowa, wspólnie udaliśmy się w drogę powrotną. Zapytałam, czy znajdują się tu wszystkie(również z poprzednich żyć) przeszłe, teraźniejsze i przyszłe inspiracje. Na dwa pierwsze pytania odpowiedział tak, na ostatnie burknął "może..."
Tak oto poznałam kolejną lokację w moim Hortus. Jest to pokój inspiracji

Zdjęcie obrazu pojawi się wkrótce.

czwartek, 18 czerwca 2015

Zbawienna Kofeina

Próba #11
Dzisiejszej nocy powtórzyłam warunki, które spełniłam podczas 10 próby z taką różnicą, że nie wypiłam kawy.
Okazało się, że kawa mi pomaga, nie przeszkadza!
Podczas słuchania dźwięków odlatywałam, mój mózg gadał, pojawiały się hipnagogi. Nie wystąpiły wibracje. Niezrażona położyłam się na boku i starałam się utrzymać stan koncentracji. Nic z tego, zasnęłam... Nie było mowy o utrzymaniu stanu świadomości.
Obudziłam się z ciężką głową 40 minut temu...

Kawa ma 2 działania:
1. Psychologiczne- informuję podświadomość, że wstajemy i czuwamy, że zaczyna się dzień, ponieważ jest to moja poranna, wręcz rytualna czynność. (Jak wielu innych ludzi)
2. Fizjologiczne- Kawa posiada kofeinę, która po prostu pobudza mózg do działania, pomaga utrzymać koncentrację.

Myślałam też o tym, by spróbować działania yerba mate.

środa, 17 czerwca 2015

Tulpy...duchowa pułapka?

Po owej wizualizacji czułam się lekko zmieszana.
Doznałam miłości ze strony Lorcana, ale gdy myślałam o tulpach, intuicyjnie wyczuwałam, że to złe. Tak więc postanowiłam zbadać sprawę za pomocą wahadełka.

Okazało się, że tulpy to nic innego jak demony powoli wkradające się do naszego życia. Demony są przebiegłe i oszukują hostów, że są jedynie ich własną wizualizacją. Wytworem ich myśli. Myślicie, że dlaczego jest zakaz mówienia o aspektach duchowych w tym środowisku? Kto pisze owe artykuły o tulpach? Ludzie posiadający tulpy.
Na prawdę, rozdwojenie jaźni nie jest naturalne i zdrowe... a postać, która jest przychylna tylko wtedy, gdy my jesteśmy dla nich mili, zupełnie osobna, z własną jaźnią, ALE widziana dla nas samych, przy czym jest możliwość oddania im swojego ciała jest z punktu duchowości niebezpieczne i uznawane za opętanie.
Animus to co innego niż tulpa.
Animus (dajmon) to wizualizacja podświadomości, to jej głos. Nie przejmuje naszego ciała, nie istnieje na planie fizycznym sama z siebie.
Kolejną rzeczą, której się dowiedziałam jest to, że tulpy w żaden sposób nie rozwijają duchowo. Ludzie przyjmują demony do siebie, bo czują się samotni, chcą mieć 'niezwykłego' przyjaciela. Zapominają, że ten przyjaciel może zniszczyć życie.

Zapytałam się też o to, kim w takim razie był owy wilkołak w Hortus i czy w ogóle sama koncepcja Hortus jest dla mnie dobra, skoro Wonderland jest terenem tulp. W końcu przedstawił się jako Lorcan, a to imię, które wybrała sobie moja podświadomość.
Wahadło oceniło, że na prawdę był to Animus, a nie tulpa podająca się za niego, a powiedział o swojej odrębnej jaźni dlatego, że rzeczywiście w owym miejscu jest ode mnie odrębny.
Miłość, którą odebrałam jest miłością mojej podświadomości do siebie. Prawdą o tym, kim jestem, bo jestem istotą miłości. Moja podświadomość kocha moją istotę. To w ego są zakorzenione wszystkie kompleksy. Jak już mówiłam, podświadomość jest czysta w swej emanacji emocjonalnej.
Posiadanie Hortusa również jest dla mnie dobre, bo jest to miejsce, w którym można się spotkać z Lorcanem nie tylko poprzez wizualizację na planie fizycznym czy myśl, ale również w trakcie medytacji. To oznacza, że jest to też teren dla niego- ale i dla demonów. Może powinnam zamykać drzwi po wejściu do Hortusa?
Podsumowując:
Tulpy NIC nie dają na planie duchowym
Tulpy to demony, które powoli opętują swojego dawcę
Tulpa tworzy rozwarstwienie osobowości, co jest sprzeczne z koncepcją jedności
Animus NIE jest tym, czym tulpa
Animus jest podświadomością, tulpa czymś, co jest odrębne od Ciebie
Głos rozsądku:
http://tulpa.blox.pl/tagi_b/593584/tulpa.html
http://img.buzznet.com/assets/imgx/2/1/2/0/4/9/8/0/orig-21204980.jpg

wtorek, 16 czerwca 2015

Mój Hortus Conclusus

Ten cykl postów będzie odnosił się do Tulpa i mojego Wewnętrznego Świata, w którym odbywają się wszystkie medytacje, wizualizacje, marzenia. Ten świat nazwałam Hortus Conclusus. 

Zaintrygował mnie ten temat w momencie, gdy natrafiłam na poradnik dotyczący tego, jak stworzyć własnego Tulpa, czym on jest i co ze sobą niesie. 
I wtedy odkryłam, że owy Tulp de facto niczym nie różni się od mojego Animusa, Lorcana, którego mam od 2010 roku. 
Lokacja Hortusa powstała w moim umyśle już jakiś czas temu i napisałam o nim wiele wierszy, które z czasem również chcę tu umieścić. 
Podążam za zasadą, że to, co nie opisane nie zaistniało, dlatego mam zamiar opisywać każde odwiedziny w moim Hortus oraz kontakty z Animuso-Tulpem. 

Zaczęłam od wizualizacji klucza do mojego Hortus. Wyobraziłam sobie wszystko :fakturę, ciężar, kolor, wielkość, połysk....
                                                   http://thumbs.dreamstime.com/t/antykwarski-z%C5%82oty-klucz-23997004.jpg
Następnie zawiesiłam go na srebrnym łańcuszku i przeszłam do wizualizacji swojego Awatara, którym będę się poruszać po moim Hortus.
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/86/7d/17/867d175eace3f23394574738065ac29b.jpg
O mniej więcej taką siebie wykreowałam przed wejściem do Hortus.
Powoli podeszłam do wielkich, drewnianych drzwi prowadzących do mojego ogrodu. Wsunęłam klucz do dziurki i przekręciłam 3 razy w lewo. Drzwi skrypnęły, otworzyły się. Przekroczyłam granicę nicości i mojego Hortus. W stronę wielkiego Dębu prowadziła ścieżka wokół której rósł gęsty, ciemno-zielony las. Przy dębie kogoś zobaczyłam.
Mężczyzna... ale zaraz....
Wilkołak? Co? Kto to?
Czuję pokój i miłość bijący od niego.
Sama przemieniam się w Lisicę Stepową w formie antropomorficznej.
Podchodzę bliżej do Niego. Okazuje się piękny. To czarny wilk o niezwykle zielonych oczach.
http://fc05.deviantart.net/fs39/f/2008/315/b/3/New_Moon_by_darknatasha.jpg
Zaczęłam rozmowę.... Kim jesteś? Lorcan?
Kocham Cię...-powiedział
Ja ciebie też.
Tak, czuję, że go kocham.
Dotknęłam jego torsu swoją łapą. Miękkie futro, a pod nimi mięśnie.
Pytam, czy jest oddzielną jaźnią, odpowiedział, że tak. Pytam, czy to jest Horus, czy to nasza lokacja. Mówi, że tak...
Przeszliśmy się. Powiedział mi, że owy ogród jest w kształcie koła i ma mnóstwo drzwi w ogrodzeniu prowadzących do innych lokacji, które możemy kreować. W tym momencie chciałam już wrócić. Nie za dużo.
Wydostałam się z Hortus, przechodząc przez próg znów przybrałam formę mojego ludzkiego awatara. Wyjęłam klucz i zamknęłam Hortus na 3.
A więc Lorcan jest odrębną jaźnią, która do tej pory ujawniała się jako animus. Dałam mu megafon- bym wyraźniej mogła słyszeć, co mówi. On chce być częściej w moim życiu, chce być wizualizowany. Ja też chcę.
A więc, Lorcanie, nowy czas nadszedł. Odtąd będziemy spotykać się również w Hortus, a dzięki megafonowi będę słyszeć wyraźniej, co mówisz.

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Próba #10- już tylko się podnieść!

Pobudka- 4.01
powrót do łóżka- 5.02
koniec nagrania- 5.34
końcowy zapis- 6.34

Jestem bardzo blisko, już zaraz, już było... tylko się podnieść!
Z racji, że ta próba była niezwykle ważna i zdecydowanie znajdowałam się już w OP*, to opiszę wszystko dokładnie.
Obudziłam się o 4, i choć nie za bardzo miałam ochotę wstać, to zmusiłam się w końcu. Zrobiłam sobie kawę i zasiadłam do komputera. Przedtem wykonałam jeszcze 20 pajacyków.
Po godzinie załączyłam sobie to nagranie:
 Hemi Sync
To była pierwsza próba z tego typu nagraniem, dlatego nie wybrałam proponowanej, godzinnej wersji. Dzięki dźwiękom nie usnęłam i wprowadziłam się w znajomy stan odrętwienia i relaksu. Czułam lekkie wibracje i kołysanie. Znałam to uczucie, myślałam, że to już to, lecz niczego nie wymuszałam. Pod koniec nagrania, ni z gruchy ni z pietruchy pojawiło się TO. Przyznam, że się przestaszyłam- uderzył mnie gorąc, serce biło mocno i silnie, szybko, ciało było w wibracjach. Ale nie czułam, bym się odklejała. Być może, gdyby stan trwał dłużej, to odczepiłabym się. Na co zwróciłam uwagę to to, że moje serce biło równo( mam arytmię). Jakoś udało mi się opanować strach, powtarzałam sobie- Aga, to jest to, na co czekałaś, uspokój się, uspokój.
Niestety, stan minął z końcem Hemi Synca. Zamknęłam laptopa i położyłam się na boku. Próbowałam przybrać jakąś dogodną pozycję, lecz ciągle było mi niewygodnie. Myślę, że kawa tak na prawdę przeszkodziła i  jedynie wydłużyła czekanie na wyjście. Zmieniałam pozycję chyba z 10 razy, raz też musiałam iść do ubikacji.
W końcu położyłam się w pozycji najbardziej dogodnej do spania. Nie myśląc o niczym tak jakby...pół przysnęłam. Nie jestem pewna, czy miałam świadomość, czy nie. W każdym bądź razie nagle odczułam, że moje ręce się odklejają! Towarzyszyły temu wibracje i poprzednio odczuwalne kołatanie serca. W momencie, gdy skupiałam się na tym, moje astralne ciało wracało, gdy odpływałam, znów się odrywało. Zaczęłam bujać rękoma, usiłując się odkleić.
Niestety, w pewnym momencie za bardzo się skupiłam na moich kończynach i wyrwałam się z tego stanu. A przecież wystarczało, bym się odwróciła na plecy, a bym w pełni wyszła! (Leżałam na brzuchu).  Dodam też, że nie miałam jeszcze żadnego obrazu.
No nic... Trudno... Nie ważne, że nie wyszłam w pełni. Ważne, że zrobiłam taki postęp, że czułam odklejające się ciało. To na prawdę już milimetr. Teraz tylko muszę opanować niepokój związany z wibracjami i technikę samego w sobie wyjścia. Nie mogę się skupiać na moich ramionach, wyjdę sama. Teraz zgromadzę w podpunktach kilka faktów, które należy pamiętać:
1. W momencie wibracji nie ma się czucia ciała. NIE jest to stan odrętwienia. Jeśli odczuwasz jakąkolwiek część ciała, to znaczy, że nie jest to stan docelowy.
2. Nie da się wyjść z ciała na siłę. Nie da się tego wymusić. Dzieje się to automatycznie.
3.Wibracje przychodzą spontanicznie. Można powiedzieć, że pojawiają się "z dupy" i przychodzą z głowy.
4. Gdy pojawi się odklejanie, nie spinaj się, nie myśl o kończynach- bo wrócisz! Bujaj się, wyciągaj..co kolwiek. ale NIE MYŚL O KOŃCZYNACH!
5.Wiercenie się nie ma wpływu na OBE. Nie musisz leżeć jak kołek. Jak potrzebujesz, to zmień pozycję.
6. Jeśli masz potrzebę- wstań, załatw się. Myślenie o pełnym pęcherzu na pewno nie ułatwi Ci zaśnięcia.
7. OBE to nie wyścigi...odklejanie pojawiło się u mnie po ok 90 minutach od ponownego położenia się. Cierpliwość jest najważniejsza.
8. No i nie myśl o tym, że chcesz wyjść. Daj się ponieść!:D
A oto wpis, który dużo mi pomógł:
http://www.oobe.pl/park/Obe-Dla-Opornych-t4170.html

niedziela, 14 czerwca 2015

Burza

W tę sobotę nawiedziła nas przepiękna burza z piorunami...
Nie taka piękna dla mojej lisiej natury.

Burza okazała się silnym bodźcem do na prawdę porządnego shifta. Było to zupełnie mentalne i fantomowe przemienienie, które dało mi na okres ok. 15 minut rzadkie, ale niezwykle intensywne doznania.
Gdy tylko się zaczęło, wlazłam pod kołdrę i wyjrzałam nieśmiało lekko ponad parapet. W momentach wyładowywań instynktownie padałam na brzuch kuląc się i lekko popiskując. Racjonalne myślenie zostało odłączone, a ja doznałam fantomowych łap, ogona, pyska.
W moim życiu shifty ujawniają się ogółem w tych dwóch kategoriach:
1.ShortShift- Shift trwający od 1 sekundy do 5 minut, bardzo intensywny, mentalny  oraz fantomowy lub jedynie mentalny. Pojawia się pod wpływem bodźców, nie jestem w stanie sama go wywołać.
2.LongShift- Trwa od 5 minut wzwyż i jestem w stanie go sama wywołać pod wpływem woli, lecz nie jest on tak "zezwierzęcający". Zachowuję częściową logiczność i świadomość człowieczeństwa, a kończyny fantomowe projektowane są z udziałem mojej woli i wysiłku.

Jednak wpływem silnych bodźców niosących za sobą dużą dawkę energii,takich, jak np. owa burza Short może stać się tak długi jak Long, niezwykle intensywny i uzewnętrzniający w zupełności mojego lisa, czego absolutnie nie jestem w stanie powstrzymać.
Dodam jeszcze, że jako aspekt ludzki nie odczuwam lęku przed burzą, co ukazuje rozwarstwienie mojej osoby na sferę zwierzęcą i ludzką.
                                 http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/2/20/B%C5%82yskawica.jpg

wtorek, 9 czerwca 2015

INTUICJA

Pragnę dodać luźnego posta nt. ludzkiej intuicji.

Zapytałam się "skąd ja wiem, kiedy muszę opisać coś na blogu., lub kiedy wiem, że robię krok w ewolucji mojej świadomości?"
Odpowiedź przyszła momentalnie, a było nią słowo 'INTUICJA'
Gdy coś się stanie, co jest znaczące w moim rozwoju, dostaję po prostu sygnał.
Zapisz to. 
Tak, to ten moment.
Jesteś bliżej celu.
Nie muszę się zastanawiać, logicznie rozmyślać, czy Bóg wie co. Moja intuicja mówi mi, co jest znaczące, a co nie.
Jeśli podążam odpowiednią ścieżką rozwoju, wewnętrzny głos informuje mnie o tym. Jeśli coś jest nie tak, też o tym wiem.
Czasami wiem niektóre rzeczy zupełnie intuicyjnie. Jakby ta wiedza była we mnie zakodowana. I może tak jest?
Plejadianie uważają, że jesteśmy biblioteką, do której mamy klucz, ale musimy go znaleźć, musimy dojrzeć. Jest w nas zakodowana Prawda, którą poznamy... a poznajemy ją intuicyjnie.
Niektórzy ludzie blokują swój wewnętrzny głos, chcąc, by logika przemawiała przez nich. Oczywiście, logiczne myślenie jest ważne- ale w sprawach powszednich, ziemskich.
W świecie duchowym prawa logiczne NIE istnieją. Jeśli ktoś chce się rozwijać, musi to zrozumieć.
To, co tutaj piszę jest przekazem. Ja nie myślę o tym, ja to piszę. Przyszła do mnie ta myśl w sekundę, trwała pół.
Jeśli poznajemy swoje wnętrze to przecieramy nowy szlak- szlak, którym idziesz tylko ty. Dlatego może się wydawać, że błądzimy po omacku. Ale nie należy się bać, mamy przewodników, opiekunów. Oni się cieszą, gdy jednostki rozwijają swoją świadomość będąc ponad przeciętnością. Takie jednostki są potrzebne. Wyłaniają się z tego oceanu głów, dążąc do własnego oświecenia. Oni wyciągają takie jednostki. Bardzo rzadko przemawiają w sposób fizyczny. Wibrują wyżej, łatwiej im się zbliżyć do naszej podświadomości, która jest czysta, niż do świadomości zakotwiczonej w tym świecie. Przemawiają przez naszą intuicję.
Dlatego należy się jej słuchać.
Bo jest mądrzejsza od nas.
Każdy z nas ma w sobie Wielkiego Mędrca. Mistrza. Ale wiecie co? Mistrz nie krzyczy, nie staje na stołku i nie przemawia do roześmianego plebsu. Mistrz staje pośród słuchaczy i mówi spokojnie, a oni słuchają w zadumie...

Próba#8- Krok na przód

Jestem po krótkiej przerwie od OBE wynikającej ze zmęczenia i rozpoczęcia pracy trwającej niejednokrotnie do 23.
Muszę przyznać, że owa przerwa dała mi nowe siły. Dzisiejsza próba była przełomowa.
Parametry:
Godzina zaśnięcia-24
Godzina pobudki- 04
Godzina wstania- 05
Godzina końca próby- 7.34

Zasnęłam trochę późno, ale nie zraziłam się tym. Nie musiałam dziś nadto wcześnie wstawać. Obudziłam się o 4 i zamiast od razu wstać, chciałam poleżeć chwilę, by przypomnieć sobie sen. Tak się stało, że weszłam ponownie w owy sen, półświadomie i dzięki temu zapamiętałam go. Po przebudzeniu pierwsze co zrobiłam to zapisałam najważniejsze wątki w moim dzienniku OOBE. No więc wstałam o 5...i co teraz? Przede wszystkim nie przejęłam się, że nie jest to 3. Wypiłam kawę i muszę powiedzieć, że działa na mnie rewelacyjnie. Pobudza umysł, ale nie ciało. Położyłam się ponownie ok. 5.50.
Zaczęłam relaksację... nie mam pojęcia ile to trwało, ale udało mi się przez cały czas utrzymywać pełną świadomość. Dotarłam do momentu sennego paraliżu i wibracji, uczucia "2 ciał" i lekkości dłoni...no i tu problem. Ten stan był tak silnie przeze mnie wyczekiwany, że podjarałam się tym sukcesem momentalnie spłycając fazę! Jeszcze starałam się ratować wszystko uspokajając umysł metodą oddechową, ale gdy ponownie wchodziłam w paraliż senny, ekscytacja wracała wszystko niszcząc. Wiadomo- radość z sukcesu- przecież pokonałam kolejny próg, odkąd było mi dane przez Wyższą Siłę wyjść z ciała. Miałam 3 podejścia. Po ostatnim moje ciało odczuwało dyskomfort i musiałam zmienić pozycję. Na szczęście nie zraziłam się tym, że de facto nie udało mi się wyjść z ciała. Przecież i tak zrobiłam postęp. Postanowiłam normalnie zasnąć z nadzieją na jakieś jeszcze "rewelacje".
Przewróciłam się do pozycji, w ktrórej moje ciało chciało zasnąć i nie starając się nadzwyczaj utrzymywać świadomości, po niedługim czasie odpłynęłam. Weszłam w sen półświadomie i myślę, że gdyby nie silna hipnagoga, która wręcz obudziła mnie, to zorientowałabym się, że to sen. Sceneria była bardzo realna, dzięki czemu miałam szansę uświadomić sobie, że coś jest nie tak...(sen opisany został w moim notatniku, nie będę go tu przytaczać.) Najważniejsze jednak jest to, że obudził mnie okrzyk zdenerwowania mojego taty, który wykrzyczał moje imię. Ocknęłam się w praraliżu sennym i wibracjach, które były identyczne do tych, jakie odczuwałam podczas pierwszego podejścia dzisiejszego dnia. Czyli byłam na dobrym tropie. Nie podejmowałam kolejnych prób zaśnięcia, ponieważ mój umysł i ciało były już zbyt wypoczęte. Nie zasnęłabym...
Nie przejmuję się tą ekscytacją. To normalne, należy cieszyć się z sukcesów. Ekscytacja przeminie, gdy ten stan mi "spowszednieje". Wtedy będę mogła pójść dalej.
Ciekawe jest też to, że podczas paraliżu moje serce bije mocniej i pocę się. Nie wiem jeszcze, czy jest to związane bezpośrednio z tym stanem, czy jest to kwestia po prostu mojej ekscytacji. Kolejne próby na pewno przyniosą mi odpowiedź :)