Wierzę w telekinezę, a więc tutaj nie było trudności w wyperswadowaniu swojej podświadomości jej istnienia, dlatego ten pierwszy, ale niezwykle ważny krok miałam już za sobą.
Zaczęłam od czegoś prostego- zwisającej nitki.
Próbowałam nią poruszyć i owszem, wykazywała jakieś mikro ruchy, jednak nie byłam przekonana co do prawdziwości tego doświadczenia- nitka mogła być poruszana przez prądy powietrza.
Dlatego zawiesiłam moje wahadło.
Niestety, ono również wykazywało ciągłe ruchy... być może z racji swojego przeznaczenia i właściwości energetycznych kryształu górskiego, a może znów-prądy powierza delikatnie nim poruszały. Nie wzięłam tego badania za wiarygodne.
W końcu postanowiłam spróbować z igłą na wodzie.
Nalałam 2/3 wody do dużego kubka i ustawiłam igłę tak, by się nań unosiła
oto, na czym ćwiczyłam |
Poczekałam, aż igła znieruchomieje. Upewniłam się, co do odległości, z jaką muszę trzymać twarz, by nie poruszać igły powietrzem wydychanym z nosa...i zaczęłam.
Najpierw silnie się w nią wpatrywałam wyobrażając sobie, jak pcham główkę szpilki ciepłą energią tak, by zaczęła się obracać. MYŚLAŁAM o tym, że ją poruszam...no właśnie, myślałam.... i nie poruszała się. Zaczęłam skupiać się jeszcze silniej...i myśli odeszły, a pojawiło się uczucie- uczucie poruszania. Czułam, że pcham główkę igły, miałam wrażenie, że popycham ją ciepłą energią, która została wysyłana z 3 oka. A igła zaczęła się delikatnie poruszać- widziałam to po cieniu. Zaczęłam intensywnie sie pocić...na całym ciele-tak silne było moje skupienie.Ustawiłam ją do pionu i już dalej nie mogłam, odskoczyłam, przerwałam kontakt. Poczułam rozluźnienie na poziomie 3 oka.
Głowa zaczęła mnie boleć, czarka 3 oka uwolniła niezwykłe pokłady energii. Byłam niezwykle zmęczona.
Mój pierwszy kontakt z telekinezą przyniosła niezwykłe rezultaty. Upewniła mnie, że to isnieje, że to jest realne... a przede wszystkim potrafię...!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz